Skip to main content

Jak działają fundusze powiernicze?

Oprocentowanie Twojego konta bankowego znów spadło. Słyszałeś, że zmniejszać się będzie również zyskowność obligacji. Zagrałbyś na giełdzie, ale nie masz czasu studiować wyników spółek. Nie wiesz, co robić? Oddaj pieniądze rozsądnemu funduszowi powierniczemu.

 

Celem działania towarzystw powierniczych i inwestycyjnych jest pomnażanie pieniędzy klientów, czyli osób, które wpłaciły do nich swoje oszczędności. Dlaczego jednak ludzie oddają im pieniądze? Z lenistwa i ignorancji. Fundusze wymyślono bowiem po to, aby – wykorzystując sztaby specjalistów – korzystnie obracać kapitałami tych, którzy nie mają wiedzy ani czasu na samodzielne inwestowanie.

 

Na czym to polega?

 

Klient kupuje tzw. jednostki uczestnictwa. Są to „kawałki” majątku (aktywów netto) funduszy, powiększane właśnie dzięki tym wpłatom i zyskom z inwestycji. Stanowią one potwierdzenie dokonania lokaty.

 

Codziennie fundusze

 

podają, ile aktywów w złotych przypada na ich jedną jednostkę uczestnictwa. Jednostki te można kupować i sprzedawać (czyli umarzać) w biurach maklerskich, które pośredniczą pomiędzy klientem a funduszem.

 

Rygory bezpieczeństwa

 

Opiekę nad majątkiem, który stanowi fundusz, sprawuje organ zarządzający – towarzystwo funduszy powierniczych. To ono zatrudnia rzesze analityków badających trendy rynkowe i doradców przewidujących, jakie papiery są lub będą na „topie”.

 

Towarzystwa działają w formie spółek akcyjnych. Ich udziałowcami są rozmaite firmy czy banki, tak polskie, jak i zagraniczne. Często jeden udziałowiec ma 100% akcji danego towarzystwa. Towarzystwo funduszy inwestycyjnych nie „trzyma” powierzonych mu pieniędzy i posiadanych aktywów. Są one bowiem przymusowo – jak nakazuje ustawa – deponowane w banku – depozytariuszu. Pilnuje on, aby towarzystwo nie robiło „przekrętów” w kasie i aby proces sprzedaży i umarzania jednostek przebiegał bez zakłóceń. Bank ten musi mieć siedzibę w Polsce, a jego kapitały nie mogą być mniejsze niż 100 mln zł.

 

Jeśli jednak towarzystwo nie chce z różnych względów deponować aktywów w żadnym banku, może to uczynić w Krajowym Depozycie Papierów Wartościowych – instytucji faktycznie państwowej.

 

Fundusz powierniczy nie zacznie jednak działać ot, tak sobie. Musi najpierw uzyskać zgodę (zezwolenie) Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, która zatwierdza statut towarzystwa. Jest to procedura analogiczna do dopuszczenia akcji jakiejś spółki do obrotu publicznego.

 

Jajka w koszyku

 

Towarzystwa najpierw otwierały fundusze mieszane (zrównoważone), inwestujące część kapitału w akcje, a część w bezpieczne obligacje i bony skarbowe.

 

Z czasem zaczęły otwierać sprofilowane fundusze, na przykład akcji (inwestujące głównie w akcje) i obligacji (wkładające pieniądze przede wszystkim w bony i obligacje skarbowe). Obecnie jest sześć podstawowych rodzajów funduszy, ale wśród nich można wyróżnić jeszcze podgrupy. Problemem przy ocenie funduszy jest brak ich standaryzacji.

 

Każdy fundusz ma zwykle swoją własną kadrę: doradców, analityków i zarządzających. W praktyce jednak ludzie ci łączą w swych rękach po dwa, trzy fundusze, zbliżone do siebie charakterem inwestycyjnym (np. fundusze zrównoważone i akcji).

 

Opinie na temat fachowości zarządców funduszy są różne. Przepisy chronią jednak inwestorów przed nadmiernymi stratami. Fundusze nie mogą lokować więcej niż 5% swoich aktywów w papiery jednej spółki, ani posiadać papierów wartościowych instytucji będącej ich depozytariuszem ani jednostek uczestnictwa zagranicznych towarzystw powierniczych (wzajemnego inwestowania).

 

Nic za darmo

 

Fundusze, a raczej towarzystwa, za swoje usługi pobierają od klienta dwa rodzaje opłat: prowizje przy zakupie (upfront load) lub umarzaniu (back-end load) jednostek (przeważnie 5,5% za transakcję) oraz opłaty za zarządzanie (średnio 2%). Są jednak fundusze, jak np. PBK Atut, które w ogóle nie pobierają marży (no load).

 

Prowizja jest tym mniejsza, im większa jest kwota wpłaty (zakupu jednostek). Obecnie jednak coraz więcej funduszy wprowadza promocję, ograniczając lub wręcz znosząc na określony czas pobór prowizji. Ma to napędzić nowych klientów, a dodatkowe dochody za zarządzanie zniwelują uszczerbek z tytułu niższych lub zerowych prowizji.

 

Idzie nowe

 

Od prawie dwóch lat obowiązuje ustawa o funduszach inwestycyjnych zastępująca stare przepisy o funduszach powierniczych. Wprowadza ona pojęcie otwartego, zamkniętego i mieszanego funduszu inwestycyjnego, w które przekształcić się mają działające wcześniej fundusze powiernicze. Znaczna część już to uczyniła.

 

Najbliższy „starym” funduszom powierniczym jest otwarty fundusz inwestycyjny. Można nawet powiedzieć, iż jest to tylko zmiana prawno-językowa (zasady działalności pozostają te same). Procedura przekształcenia jest jednak żmudna i czasochłonna, dlatego też fundusze przez długi czas posługiwały się starymi nazwami.

 

Fundusze zamknięte i mieszane jeszcze nie powstały. Te pierwsze mają emitować certyfikaty inwestycyjne, które jednak będzie trudno sprzedać. Dlatego też uczestnictwem w nich zainteresowani będą inwestorzy stabilni i długoterminowi, mogący kontrolować swoją „skarbonkę” w formie rady inwestorów. Z kolei fundusze mieszane będą emitować certyfikaty inwestycyjne, które będą umarzane tak samo, jak jednostki uczestnictwa w funduszach otwartych.

 

Zaletą funduszy jest to, że zwalniają nas z codziennego śledzenia sytuacji na rynku kapitałowym oraz ze stania w długich kolejkach po akcje w ofertach publicznych. Jednak gdy inwestor czuje, że w najbliższym czasie może nastąpić załamanie na giełdzie, powinien pamiętać, by sprzedać nie tylko akcje, ale również umorzyć jednostki uczestnictwa funduszy akcyjnych, bo po krachu ich wyceny też spadną.